• Home
  • Posts RSS
  • Comments RSS
  • Edit
  • Ściana

    27 października 2011
    Stoi człek pod ścianą. Ani to obejść, ani rozwalić (...głową muru nie...). Jakieś takie śmieszne ta ściana ma wypustki, wpustki i różne takie. Każą człowiekowi zacząć tu, skończyć tam. To się człowiek męczy. Niby to takie proste, wszystkim się udaje, no to... No to. No to jeszcze nic nie znaczy.

    Stoi człek przed ścianą. Ani to obejść, chciałoby się rozwalić, ale jakoś się nie da. Zawrócić może? Zawrócić nie można. Się trzeba zebrać, ambicję zablokować i próbować co się umie.

    Tylko póki ta sciana materialna jest, to jeszcze coś z nią zrobić da się. Gorzej jak jest metaforyczna ściana. Wali człowiek głową, pięściami, kopie. I nic. Stoi jak stała. Co z tego, że to bez sensu i niesprawiedliwe. Trzeba schować idealizm do kieszeni, się pozbyć złudzeń, trzeba zacząć myśleć rozumem a nie sercem.
    a do dupy z takim światem, proszę państwa. Do. właśnie. dupy.

    Bang Bang

    12 października 2011
    podobno zmiany ciśnienia, zmiana pogody, nie-do-słonecznienie, krótsze dni i generanie brak światła powodują jesienną chandrę.
    podobno najbardziej narażone są na nią kobiety w wieku 20-30 lat (bo co?)
    ja niby nic nie mówię, ale ja tę chandrę-cholerę czuję podskórnie.
    Podobno magnez trzeba brać, żeby się uodparniać na stres.
    pieprzyć magnez.
    shoot me.

    Hungry&Foolish

    10 października 2011
    Lubi się tak żyć, żeby się nie zatrzymywać na dłużej.
    Tylko że człowiek ma to do siebie, że czasem bywa zmęczony. A czasem zmęczony ekstremalnie.
    Więc trzeba jakoś to zrobić tak, żeby umieć balansować przed linią zmęczenia ekstremalnego, kiedy się ma dość i siebie i ludzi i zdarzeń i wszystkiego w ogóle.
    stay hungry czyli nigdy nie daj się przekonać, że to co masz wystarczy. stay foolish czyli nigdy nie myśl, że wiesz wszystko. nie narzekaj. daj się wyciągnąć na drinka, kiedy ktoś Cię wyciąga. zafunduj sobie czasem luksus nicnierobienia. chłoń dobre inspiracje

    takie jak ta na przykład:




    Home is wherever I'm with you.
    (interpretacja na podstawie zaczytywania się Kingą i Chopinem mocno przemawiająca, do mnie przynajmniej)

    Dzień dobry, przepraszam, szukam wyjścia z tego świata.... ?

    3 października 2011
     
     
     
    Posłuchajcie! Zaczynamy. Kiedy bajka się skończy, będziemy wiedzieli
    więcej, niż wiemy teraz, bo to był zły czarownik! Jeden z najgorszych, sam
    diabeł. Pewnego dnia wpadł w świetny humor, zrobił bowiem lustro, które
    posiadało tę właściwość, że wszystko dobre i ładne, co się w nim odbijało,
    rozpływało się na nic, a to, co nie miało żadnej wartości i było brzydkie,
    występowało wyraźnie i stawało się jeszcze brzydsze. Najpiękniejsze
    krajobrazy wyglądały w tym lustrze jak gotowany szpinak, najlepsi ludzie
    byli szkaradni albo stali na głowach bez tułowia. Twarze w tym lustrze były
    tak wykrzywione, że nie można ich było rozpoznać; ten, kto miał piegi,
    mógł być pewien, że pokryją mu cały nos i policzki.
       Diabeł zaś uważał, że to było ogromnie zabawne. Skoro tylko przez
    głowę człowieka przeleciała jakaś zacna, dobra myśl, już twarz w lustrze
    wykrzywiała się, a diabeł-czarownik śmiał się ze swego sprytnego
    wynalazku. Wszyscy, którzy chodzili do szkoły diabła, gdyż założył czarcią
    szkołę, opowiadali na prawo i lewo, że stał się cud; uważali, że dopiero
    teraz będzie można dowiedzieć się, jak naprawdę wygląda świat i ludzie.
    Biegali wszędzie z lustrem i w końcu nie było ani jednego człowieka, ani
    jednego kraju, który by nie został w nim opacznie odbity. Przyszło im do
    głowy, by polecieć do nieba i zabawić się kosztem aniołów i Pana Boga.
    Im wyżej lecieli z lustrem, tym bardziej wszystko się wykrzywiało, zaledwie
    mogli je utrzymać, lecieli wyżej i wyżej, coraz bliżej aniołów i Boga; wtedy
    lustro zadrżało tak strasznie, że wypadło im z rąk na ziemię, gdzie
    rozprysło się na tysiące milionów, bilionów i jeszcze więcej okruchów.
    Teraz dopiero wyrządzili o wiele większą krzywdę niż przedtem, gdyż
    niektóre kawałki były mniejsze od ziarnka piasku i pofrunęły daleko w
    świat; gdy wpadły komuś do oka, tkwiły w nim, i wtedy człowiek ten widział
    wszystko na odwrót albo spostrzegał tylko to, co było w danym
    przedmiocie złe, gdyż każdy odłamek lustra miał tę właściwość co całe
    lustro; byli ludzie, którym taki odłamek wpadł do serca, i wtedy działo się
    coś okropnego: serce stawało się jak kawałek lodu. Niektóre kawałki
    szkła były takie duże, że zrobiono z nich szyby okienne, ale nie warto
    było patrzeć przez nie na przyjaciół; inne kawałki dostały się do okularów
    i źle się działo, kiedy ludzie nakładali te okulary, aby dobrze widzieć i
    dobrze sądzić; a Zły śmiał się, aż mu się brzuch trząsł, i to go przyjemnie
    łaskotało.