• Home
  • Posts RSS
  • Comments RSS
  • Edit
  • że aż dech

    22 kwietnia 2011
    "Ciemność, która nadciągała znad Morza Śródziemnego, okryła znienawidzone przez procuratora miasto. Zniknęły wiszące mosty, łączące świątynię ze straszliwą wieżą Antoniusza, otchłań zwaliła się z niebios i pochłonęła skrzydlatych bogów ponad hipodromem, pałac Hasmonejski wraz z jego strzelnicami, bazary, karawanseraje, zaułki, stawy... Jeruszalaim, wielkie miasto, zniknęło, jak gdyby nigdy nie istniało. Pożarła je ciemność, która przeraziła wszystko, co żyło w samym Jeruszalaim i w jego okolicach. Dziwna chmura przygnana została znad morza przed wieczorem czternastego dnia wiosennego miesiąca nisan”

    Przedziwność tych Trzech Dni, że aż dech zapiera i, jak to stwierdził wczoraj ktoś mądry: stoi człowiek i gapi się i nie wie co ze sobą zrobić
    najpierw się wszystko sypie, potem się sypie jeszcze bardziej, potem jest cisza głebokości Szeolu a potem nagle okazuje się, że to jeszcze nic. Że dopiero Dzień Czwarty przynosi rozwiązanie.
    i to takie, o którym się nie śniło żadnym filozofom.


    0 komentarze:

    Prześlij komentarz